Prasówka: Lubelscy rowerzyści szturmują chodniki. Piesi protestują [Kurier Lubelski]

Pędzą na złamanie karku, wjeżdżają w tłum przechodniów i z zaskoczenia wymijają ich. Lublinianie zaczynają się skarżyć na rowerzystów, którzy zamiast ulicą, coraz częściej jeżdżą ruchliwymi i wąskimi chodnikami.
Lubelski Rower Miejski cieszy się ogromną popularnością. Mimo kończącego się sezonu, coraz więcej osób wypożycza jednoślady. Niestety, wiele z nich nie jeździ po ulicy, tylko wybiera chodniki, np. na miasteczku akademickim. (© Małgorzata Genca)
– Wiele osób zapomina o tym, że podczas jazdy po mieście obowiązują zasady oraz przepisy, do których trzeba się dostosować. Brakuje im kultury i odpowiednich umiejętności – denerwuje się Czytelnik, który na co dzień obserwuje rowerzystów, pędzących chodnikiem wzdłuż ul. Nadbystrzyckiej. – Chwila nieuwagi i może dojść do tragedii. 
Między Politechniką Lubelską a Szkołą Podstawową nr 7 chodzi dużo dzieci, dla których rowerzyści są bardzo poważnym zagrożeniem – alarmuje Czytelnik. Prawdziwy boom na jednoślady wybuchł w Lublinie po uruchomieniu miejskiej wypożyczalni rowerów.
– Wówczas z rowerów zaczęły korzystać osoby, które wcześniej na nich nie jeździły. Teraz z panicznego strachu przed ruchliwą ulicą część z nich wybiera jazdę po chodniku – ocenia Aleksander Wiącek z Porozumienia Rowerowego. I dodaje, że na deptaku młodzież chętnie urządza sobie wyścigi między przechodniami. – To objaw tchórzostwa – uważa Wiącek. – Ci ludzie na ruchliwej ulicy nie czuliby się już tak pewnie w slalomie między ciężarówkami. 
Rajdy na chodnikach zauważyła też Straż Miejska, która w ciągu ostatnich dwóch tygodni wlepiła mandaty kilku osobom jeżdżącym rowerem po Krakowskim Przedmieściu. Niektórzy fani dwóch kółek nic sobie bowiem nie robią z obowiązującego tam zakazu. Szarżowanie po chodniku na wypożyczonym rowerze może nas słono kosztować. Za jego zniszczenie zapłacimy bowiem 2 tys. zł. W razie wypadku sprzęt, z którego korzystają wypożyczający, jest ubezpieczony. – O takim incydencie musimy poinformować biuro obsługi. Możemy też zrobić zdjęcia i pozyskać oświadczenie od sprawcy zdarzenia – instruuje Michał Dąbrowski z firmy Nextbike. 
Jak jeździć rowerem po mieście Przepisy jasno określają, w jakich sytuacjach rowerzyści mogą zgodnie z prawem poruszać się po chodniku. Nie narażą się na mandat, gdy np. jadą z dzieckiem do lat dziesięciu lub gdy panują złe warunki atmosferyczne (śnieg, silny wiatr, ulewa, gołoledź, gęsta mgła). Ponadto nie musimy jechać ulicą, gdy spełnione są jednocześnie trzy warunki: chodnik ma co najmniej dwa metry szerokości, ruch na jezdni jest do-zwolony z prędkością ponad 50 km/h (w terenie zabudowanym) oraz brakuje oddzielonej drogi dla rowerów lub pasa ruchu dla nich. To jednak nie wszystko. Pamiętajmy, że na chodniku – i to w każdych okolicznościach – pierwszeństwo mają piesi. 
– Nie powinniśmy jeździć w tłoku i wjeżdżać w tłum ludzi bez wcześniejszego zasygnalizowania, że chcemy kogoś wyminąć. Wystarczy zwolnić i powiedzieć „przepraszam”. Bardzo często dzwonienie dzwonkiem na przechodniów jest odbierane negatywnie – radzi Aleksander Wiącek z Porozumienia Rowerowego. 
Doświadczeni rowerzyści przyznają, że wiele osób, mimo iż zna przepisy ruchu drogowego, boi się wyjeżdżać na ulice. – Wcale się im nie dziwię. Przeraża ich, gdy kierowcy przekraczają dozwoloną prędkość i wymijają ich zbyt blisko. Gdyby zmotoryzowani jeździli przepisowo, na ulicach byłoby znacznie bezpieczniej – ocenia Wiącek.
Źródło:
Kurier Lubelski

Author: Porozumienie Rowerowe

Grupa nieformalna pod Towarzystwem Dla Natury i Człowieka działająca na rzecz infrastruktury rowerowej w Lublinie oraz szeroko pojętą edukację.